- Odsłony: 2676
2013-09-27 Sztuka przewożenia... czyli jak najłatwiej popsuć rower.
Jazda na rowerze to jedno a przewożenie roweru autem to drugie. Jak się często okazuje rower można popsuć nie tylko podczas jazdy, ale właśnie podczas nieumiejętnego przewożenia. Najczęściej rower z wyciągniętymi kołami wrzucany jest do bagażnika samochodu. Rama na spód a na górę kółka.. i te leżą sobie kasetą na ramie skutecznie piłując ją na wybojach do żywego aluminium. W dalekiej trasie jest szansa, że przyciśnięte 60L plecakiem przepiłują ramę „na wylot”.. to samo jest w stanie zrobić tarcza hamulcowa lub piny pedałów od drugiego roweru. Zniszczenie lakieru na ramie nie wpływa oczywiście na jazdę a jedynie na estetykę, ale niestety głębsze „nacięcia” w newralgicznych punktach ramy mogą ją znacznie osłabić. Równie niebezpieczne są zniszczenia powierzchni goleni górnych (w klasycznym układzie) amortyzatora. Zadziory i głębsze rysy będą niszczyć ślizgi i uszczelki powodując wycieki i szybsze zużycie sprzętu. Pamiętajmy więc aby przekładać poszczególne części kocami, kartonami lub jak to wielokrotnie robiliśmy ochraniaczami :) np zapinane na rzepy nagolenniki – jak sama nazwa wskazuje świetnie chronią golenie górne amora ;)
Tyle o przewożeniu w bagażniku.
A teraz negatywny przykład z przewożenia na bagażniku dachowym... jest wiele rodzajów bagażników, ale w każdym przypadku trzeba pamiętać o jednym: nowoczesne rowery to bardzo delikatne konstrukcje: aluminiowe rurki o ściankach grubości prawie jak w puszkach po piwie (ok, po coli) lub kruchy karbon odporny na działanie siły jedynie w określonym kierunku. Co się dzieje jeżeli o tym zapomnimy?
Ktoś chciał być pewny, że rower nie spadnie... więc postanowił dokręcić łapę bagażnika obejmującą dolną rurę ramy "na maksa". Efekt nas nie zaskoczył... a szkoda... roweru.< Wróć do bloga