- Odsłony: 3363
- Drukuj
2013-05-29 (eko)Master! Master! Where's the dreams that I've been after? ;)
Z parafrazą jednego z hymnów trashmetalowych w tytule nie ma żartów - w tym dniu, na Eko Master 2013, Zielony Rower naprawiał za FREE nie tylko złomy! Zresztą sami oceńcie.
W ubiegłą sobotę mieliśmy przyjemność kolejny raz brać udział w organizowanym w Tychach Festiwalu Nauki i Ekologii EKO MASTER. Kto był ten wie co się działo, ile atrakcji i rozrywek związanych z promocją nauki i ekologii zostało przygotowane.. a kto nie był? Niech żałuje! :)
Jak w roku ubiegłym zameldowaliśmy się wczesnym porankiem na wyznaczonym miejscu na placu pod Żyrafą, w tym samym miejscu co rok temu.. co nawet było fajne bo jak się okazało ludzie tam nas właśnie szukali :) Przybyliśmy dość wcześnie w celu rozłożenia namiotu i przygotowania stanowisk i narzędzi aby w momencie gdy zjawi się pierwszy „potrzebujący” nie biegać i nie szukać imbusa piątki, który to, jak wszyscy w branży wiedzą lubi się chować najbardziej ;)
Spoglądając z niepokojem w niebo myśleliśmy, że nie będzie to pracowity dzień... bo przecież cały czas panuje opinia, że na rower to tylko jak ładna pogoda i co najmniej plus 20... na szczęście myliliśmy się i to bardzo! :) Pracy było co niemiara! Trzech a w porywach czterech mechaników dwoiło się i troiło aby obsłużyć zdającą się momentami nie kończyć kolejkę rowerów wymagających troski.
Trafiały się rowery z każdej półki.. od prawdziwych „marketowców”, gdzie strach dokręcić jakąkolwiek śrubkę bo zrobione są chyba z plasteliny i pomalowane srebrną farbą i NIGDY nie da się niczego wyregulować do porządku.. przez „klasę średnią” której było sporo, przez prawdziwe perełki jak klasyczne, dwudziesto letnie chyba już przepiękne Bianchi MTB na klejonej na mufy aluminiowej ramie z Biopacem!... po zjazdówkę Gianta za 22 „klocki”!.. a co! :)Co robiliśmy? Od dopompowania opon (okazuje się że nie każdy ma jeszcze pompkę ;) ) przez drobne a czasem większe regulacje przerzutek i hamulców... po centrowanie kół i kasowanie luzów na piastach.. wszystko to co mogliśmy zrobić w warunkach polowych i na co pozwalał nam zabrany sprzęt.
Większość pacjentów udało się odprawić w stanie zadowalającym.. niestety niektóre przypadki wymagały umówienia się na wizytę na warsztacie, gdzie dopiero będziemy mogli im pomóc w stu procentach. Dzień był długi.. od 9 do 16 trochę się tego sprzętu przewinęło! :) Imprezę zaliczamy do udanych! Pozdrawiamy "pacjentów".. pozdrawiamy organizatorów... i cóż.. do zobaczenia za rok! :)< Wróć do bloga