- Odsłony: 2827
2013-05-15 Nie święci garnki lepią?
Podobno jest tak, jak mówi przysłowie...
Nie uważamy, że to co tu robimy to „neurochirurgia” i nie uważamy też, że mamy monopol na grzebanie przy rowerach.. pewnie że można a czasem trzeba samemu coś zrobić.. ale niestety pewien poziom wiedzy jak w każdej dziedzinie jest konieczny.
Najgorzej gdy bez podstawowej znajomości zasad działania danego urządzenia zabieramy się do jego naprawy. Wtedy zaczyna się robić „wesoło” i najczęściej taki domorosły mechanik dochodzi do etapu gdzie już nie daje sobie rady i wtedy przyjeżdża do nas z prośbą o ratunek. I sprawę trzeba odkręcać ...czasem dosłownie! ;)
Na załączonych zdjęciach domowa próba naprawy przerzutki (wymiany kółka prowadzącego łańcuch)
Śrubka, nakrętka.. to co znalezione w domowym warsztacie.. na zasadzie „się przykręci.. i będzie OK” :) i tak poskręcane ustrojstwo trafiło do nas na warsztat w celu wyregulowania przerzutki.. bo „coś nie działa”.
Dlaczego nie działa?
Brak tulejki ślizgowej na której powinno obracać się kółko powoduje, że nie kręci się ono jak powinno i przede wszystkim nie prowadzi precyzyjnie łańcucha! Ponad to.. przerzutka w pozycji „na największej zębatce z tyłu” a konkretnie jej górne kółeczko znajduje się w odległości kilku mm od szprych!!! stosując tak długa śrubę nie było możliwe wykorzystanie całego zakresu przełożeń a co gorsza mogło spowodować wciągnięcie przerzutki w szprychy.. a to już większe koszty (wyrwane szprychy, zniszczona przerzutka, pogięty lub złamany hak przerzutki) i nie rzadko niebezpieczna sytuacja.
Sami często improwizujemy, bo uważamy że nie ma rzeczy nie do naprawienia.. ale mamy spore doświadczenie i wiedzę jak to wszystko „się kręci” :)